2008.09.15 - Pożegnanie żeglarza Grzegorza Rakowskiego
Dodane przez admin dnia 15.09.2008 11:39
Wszyscy płocczanie, którzy chcieli posmakować przygody na wodzie, pływali z moim bratem - wspominał we wtorek Józef Rakowski. Blisko 20 jachtów przepłynęło po Wiśle, żegnając byłego komandora Morki Grzegorza Rakowskiego.

Urodził się w 1940 roku. Jako 12-latek zdobył patent sternika jachtowego trzeciej, a dwa lata póĽniej - drugiej klasy. Pierwsze kroki wodniaka wraz z bratem stawiał w Płockim Towarzystwie Wioślarskim. - Nieodżałowany prezes Juliusz Kawiecki stwierdził, że z naszą lichą posturą nie możemy być wioślarzami - wspominał brat Józef. - Pokochaliśmy więc te ciche jachty napędzane wiatrem.

Na swojej "Rozterce" Grzegorz Rakowski wziął udział w setkach regat w okolicach Płocka i na całym Zalewie Włocławskim. Z żoną Elizą wyszkolili wielu żeglarzy. Wczoraj pani Eliza, najbliższa rodzina i przyjaciele na "Rozterce" poprowadzili kawalkadę jachtów z Włocławka, Murzynowa, Duninowa. Na każdym powiewał kir. Na środku rzeki wdowa rzuciła do wody wiązankę kwiatów. Inni zrobili to samo. Najbardziej wzruszającym momentem był sygnał gwizdka bosmańskiego - pierwszy rozległ się na "Rozterce", potem słychać już było gwizdy ze wszystkich jachtów.