2009.09.07 - Czy Płock powinien kupić statek pasażerski?
Dodane przez admin dnia 07.09.2009 11:06
Czy Płock powinien kupić statek pasażerski
Hubert WoĽniak

Już drugi statek pasażerski powstaje w stoczni rzecznej Centromostu. Dla Miejskiego Zakładu Komunikacji w Koszalinie. Dlaczego Płock jeszcze nie zamówił dla siebie takiej turystycznej jednostki po stracie Rusałek?

Koszałek dla Koszalina ma być gotowy do 10 lipca
Pierwsza była spacerowa "Ostróda" kursująca dziś po Kanale Ostródzko-Elbląskim. Została zbudowana w 2000 roku.

Po dziewięciu latach w halach na Radziwiu powstaje zaprojektowany we Wrocławiu "Koszałek". Na początku nosił roboczą nazwę "Jamno", bo będzie tramwajem wodnym kursującym po tym jeziorze. Zamówił go Miejski Zakład Komunikacji w Koszalinie. Planuje przywozić plażowiczów na brzeg Jamna autobusami, by przesadzać ich potem na pokład "Koszałka". W ten sposób nie będą oni musieli podróżować na nadmorskie plaże dookoła jeziora "na kołach".

Budowana w Płocku jednostka spełni najbardziej restrykcyjne unijne normy dotyczące bezpieczeństwa i ochrony środowiska. Dlatego "Koszałek" otrzymał elektryczny napęd. Zabierze ok. 50 osób.

Ma być gotowy do 10 lipca. Jego transport odbędzie się drogami, na specjalnej, wieloosiowej platformie, oczywiście przy pomocy pilota. Z wyjaśnień prezesa Centromostu Andrzeja Sucheckiego wynika, że budowa takiego statku pasażerskiego to koszt rzędu dwóch mln zł.

Dlaczego podobna jednostka nie może się pojawić w Płocku? Szczególnie teraz, kiedy najpierw straciliśmy Chopina, a potem właściciel Rusałek zrezygnował z pływania po Wiśle i dziś nie ma tu żadnego statku?

Wiele miast - Gniew, Toruń, Warszawa - zwraca się coraz bardziej "twarzą ku rzece", inwestując w nadbrzeża, przystanie, porty i różnego rodzaju pływające jednostki. Czemu Płock z unikalną skarpą, iluminacją mostu i Zalewem Wiślanym miałby tego nie robić? Pierwsze jaskółki zainteresowania rzeką widać - jest nowy amfiteatr czy oświetlone alejki na Sobótce. Za to nie powiodła się próba ściągnięcia zabytkowej przystani, a "utrata" Rusałek pokazała, jak bardzo potrzebna jest miastu taka forma rekreacji. Na Wiśle zrobiło się po prostu pusto.

Tymczasem statek taki jak "Koszałek" ma płaskie dno i zanurzenie zaledwie 40 cm. Gdyby kursował po Wiśle, mógłby z powodzeniem pływać od Włocławka do Wyszogrodu, zaglądając po drodze do kilku przystani - w Karolewie czy w Liszynie.

Więcej - przykład Koszalina wskazuje, że taką działalnością może zajmować się zakład należący do samorządu. A w Płocku są gminne spółki, które dysponują odpowiednimi środkami. Poza tym, gdyby doszło do zamówienia takiej jednostki w Centromoście - to pieniądze na nią wydane w jakimś stopniu zostałyby w mieście. Po pierwsze - poszłyby do kieszeni płocczan i okolicznych mieszkańców, którzy w Centromoście pracują. Po drugie - wróciłyby do kasy ratusza w formie różnych podatków.

Co na to radni?

Pieniądze na taką inwestycję są w rękach radnych i prezydenta. I radni chóralnie są za statkiem.

---- Wiesław Kossakowski, Nasz Kraj: ¦wietny pomysł! Rozmawiam z mieszkańcami i wiem, jak bardzo brakuje im „Rusałek” i tej formy wypoczynku. Powinniśmy wykorzystywać pomysły innych samorządów i czerpać z ich doświadczeń. Trwają przygotowania do budowy portu, powinniśmy pomyśleć o statku. Tym bardziej że możemy wydać pieniądze w płockiej firmie, one częściowo wrócą do budżetu miasta. Tak powinno się inwestować w czasach kryzysu.

---- Michał Szpakowicz, PSL: Pomysł trzeba przemyśleć i przekalkulować, zwłaszcza gdy nie znajdzie się prywatny inwestor zainteresowany taką działalnością. Jeśli prezydent wyjdzie z taką inicjatywą, poprę ją.

---- Piotr Nowicki, SLD: Płock wciąż jest odwrócony od Wisły. Dlaczego na Sobótce jeszcze nic nie ma? Ile lat można projektować port? Dlaczego nie wykorzystujemy zalewu? Mamy zasłużone dla miasta i sportu Płockie Towarzystwo Wioślarskie, którego budynki dopiero teraz są odnawiane. W tej sytuacji zamówienie statku pasażerskiego to bardzo dobry, interesujący pomysł, on pozwoli wykorzystać walory Płocka. Być może trzeba go zrealizować nie oglądając się na rachunek ekonomiczny.

---- Grzegorz Lewicki, PO: Nawet myślałem o tym! Gdyby Rynex nie stracił na giełdzie dwóch milionów, to już byśmy mieli pieniądze. Myślę, że miasto może takie przedsięwzięcie zrealizować, nawet jeśli okaże się, że do funkcjonowania statku trzeba będzie dopłacać. Przecież dopłacamy do Komunikacji Miejskiej. Trzeba tylko zrobić solidny biznesplan.

---- Barbara Smardzewska-Czmiel, PiS: Przez wiele lat wycieczkowy statek był jedną z atrakcji turystycznych. Nie tylko turyści, ale i płocczanie z pokładu „Rusałki” zachwycali się pięknym widokiem na skarpę i położone na niej zabytki. Brakuje nam tego i powinniśmy podjąć działania, aby podobna jednostka wróciła na Wisłę. Sądzę, że pieniądze - również w ramach promocji miasta - się znajdą. Można podjąć także próby realizacji tego pomysłu w formule partnerstwa publiczno-prywatnego. Na pewno warto.

Z wyjaśnień rzecznika prasowego prezydenta Płocka Magdaleny Grodeckiej wynika, że samorząd wiedział o tym, że zabraknie w tym roku Rusałek i przygotowywał się do tego. Kłopot w tym, że prywatny właściciel statku, który był na sprzedaż i miał - dzięki także prywatnemu inwestorowi - przypłynąć do Płocka, wycofał się z transakcji w ostatniej chwili. Samorząd szuka dziś armatora, który zainteresowany byłby pływaniem po Wiśle. A jeśli go nie znajdzie? W ratuszu nie wykluczają... zamówienia statku w Centromoście. Zwłaszcza gdyby okazało się, że zakup jest możliwy w formie partnerstwa publiczno-prywatnego.

¬ródło: Gazeta Wyborcza Płock